Ręka Mistrza autorstwa Stephena Kinga to książka, którą trudno zakwalifikować do kategorii horroru. Występują w niej wprawdzie wszystkie elementy składające się na kompozycję klasycznego horroru ale czytając książkę nie sposób oprzeć się wrażeniu przynajmniej tak było w moim przypadku, że elementy grozy wprowadzone są jakby na siłę, wcale nie są straszne, przerażające, nie wywołują nawet uczucia niepokoju. Książka choć miejscami nużąca potrafi przyciągnąć uwagę ale tylko za sprawą losów tytułowego bohatera Edgara Freemantle, którego życiowe trudności przedstawione są we wiarygodny sposób. Życie Edgara w przeciągu kilku chwil stanęło na zakręcie, ciężki wypadek pozbawił go ręki i spowodował ciężki uraz głowy którego konsekwencje w zachowaniu szybko odczuła cała jego rodzina. Edgar zmagający się z własnym ciałem, po rozwodzie nagle traci grunt pod nogami i myśli o samobójstwie. Ratunkiem dla niego staje się wyjazd na wyludnioną wyspę, gdzie Edgar oddaje się dawno zapomnianej pasji, rysowaniu, które ma pomóc mu odnaleźć się w nowym życiu. Sztuka staje się pasją, której Edgar do końca nie kontroluje, przepełniona nieznaną energią prowadzi Edgara w odmęty dawno zapomnianej tajemnicy.
Książka zdecydowanie bardzo dobra dla miłośników Kinga i jego opasłych dokonań w których pisarz tworzy swoje własne fascynujące światy, swoje niesamowite historie opowiadając je jak stary dobrze znany gawędziarz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz